Zawsze lubiłem las. Począwszy od gówniarskich lat, gdy dziadek z wujkiem zabierali mnie na grzyby. Prułem w las nie patrząc czy zgubię się. Fascynowałem się trzeszczącymi drzewami, pomykającymi z gałęzi na gałąź wiewiórkami. Wyobraźnię pobudzało stukanie dzięciołów, trele ptaków, przemykający zając, czy znikająca gdzieś w chaszczach sarna. I tak mi zostało do dziś. Wchodzę w las i oddycham pełną piersią. Zawsze szukam grzybów. Jakbym był uzależniony.
Nie inaczej było podczas wypadu na Szczeliniec Wielki, o czym możecie poczytać TUTAJ. Las jest piękny, zdrowy i pobudza do szlachetnych czynów. Spróbujcie, a nie pożałujecie. Las.