piątek, 29 marca, 2024

Najnowsze

Fotoalbum

Podobne wpisy

Pazerni, bewstydni i żrą psychotropy jak cukierki. Wszystkie oblicza Norwegów.

Oceniając Norwegię przez pryzmat dotychczasowych doświadczeń popełniamy błąd. Nie patrzymy na ich kulturę jako ciekawostkę, materiał do spostrzeżeń, czy choćby temat do ciekawej historii opowiadanej znajomym w kraju.

Proponuję spojrzeć na norweskie dziwactwa, jako coś w sumie pozytywnego, fajnego. Coś co obserwuje się z uśmiechem. Bez negacji i charakterystycznego dla Polaków poczucia wyższości zmieszanego z pogardą dla inności.

Kiedy rozmawiasz z tubylcem nie dziw się wydawaniem przez niego dźwięku zapowietrzającego się człowieka. Rozumiesz, takie “A!” na gwałtownym wdechu, jakby cierpiał na astmę. Nie, to normalna reakcja, która ma wykazać zainteresowanie twoją historią. Często zdarza się, że tubylec robi to nieświadomie, jednak tak często, że przechodzi na ciebie. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że nabijając się z tego nawyku sam go zaczynasz nabierać.

Pamiętacie te dziwne historie w polskich mediach o “hygge”, a szczególnie świeczkach w skandynawskich mieszkaniach? No właśnie. Wystarczy, że zacznie się jesień, a Norwegię opanowuje świeczkowe szaleństwo. Różne kształty, zapachy i kolory. Im więcej, tym lepiej. Sprawiają, że atmosfera robi się przytulna, cudowna i nad wyraz sprzyjająca domowemu szczęściu.

Skąpstwo i pazerność Norwegów staje się już legendarne. Ci posiadacze małych mieszkań za miliony koron i zapożyczających się tylko po to, by wyjechać coraz to nowszym modelem Tesli potrafią przejechać mnóstwo kilometrów do Szwecji, tylko po to, by kupić piwko tańsze o parę koron.

Zadziwiające są obyczaje kulinarne Norwegów. Mają świetne ziemniaki, super mięso z łosia, dorsz z patelni to niebo w gębie, a jagody i grzyby są niesamowite. Tylko co z tego, skoro tubylcy wolą zażerać się pizzą Grandiosa, a w weekend wpychają w siebie ciemną fasolę z puszki, kukurydzę, mielone mięso i jeszcze nazywają to Tacos. A grzyby i jagody? A po co je zbierać, skoro można sprowadzić z Nowej Zelandii, Polski, czy Litwy? No właśnie.

Norwegowie narzekają jak cholera; że złe drogi, że ceny coraz wyższe, że cudzoziemcy, że łosoś coraz gorszy, że pieniądze z ropy są źle wydawane… Jednak jeśli ty, cudzoziemiec zaczniesz nieśmiało krytykować tę krainę wiecznej szczęśliwości, będą zszokowani, że nie smakuje ci lutefisk, że rzygasz po fiskekake, że po ich drogach nie da się jeździć.

Większość lekarzy uważa, że wszystko możesz wyleczyć kombinacją trzech leków: ćwiczeniami fizycznymi, żarciem paracetamolu i zażywaniem tranu.

A jeśli zdychasz z bólu? No cóż, ból to część istnienia, musisz nauczyć się z nim żyć, usłyszysz. A potem kończy się ogłupiaczami na bazie opioidów.

Znacie powiedzenie “wyszedł po angielsku”? Coraz częściej można mówić: “wyjść po norwesku”. Siedzisz z norweskimi kumplami w knajpie i nagle zaczynają pojedynczo znikać, jakby ich sedes sassał. A oni po prostu poszli sobie do domu, czy do innej knajpy, z której mogą się równie widowiskowo ulotnić.

Nie zapomnę chwili, gdy pierwszy raz zatankowałem w Trondheim auto. Zalewam auto do pełna, po czym wchodzę do środka, by zapłacić. Witam się, ekspedientka uśmiecha się i widzę… TO. To czarne, cholerne coś na zębach. I na pewno nie kojarzące się z czekoladą. Coś ty żarła kobieto, myślę. Potraktowałem to jako ewenement, jednak okazało się, że to norma w tym kraju. Z czasem dowiedziałem się, że to snuss, coś w rodzaju pasty w okrągłych płaskich puzderkach, którą wkładasz paluchami pod górną wargę. I potem chodzisz jak jakieś zombie. Są też snusy w saszetkach, ale nie robi to takiego wrażenia jak to śmierdząca paciaja napchana do płaskiego, okrągłego puzderka.

Czy wiedzieliście, że to właśnie Norwegowie wymyślili farbę w sprayu, spinacz do papieru, slicer do sera, a sushi z łososia w japońskiej kuchni to robota Norwegów właśnie? A w ogrodach botanicznych najzupełniej poważnie istnieją tak unikalne eksponaty, jak cebula czy mak.

To tylko niektóre z ich dziwactw. Wrócę do nich wkrótce. Jeśli znacie jakieś inne norweskie cuda wianki, pochwalcie się nim w komentarzach!

Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

komentarze

Popularne 24h