Decyzja o przekazaniu Ukrainie czołgów ciężkich stanowi skokową zmianę w zachodnim poparciu wojskowym dla Ukrainy. Po raz pierwszy kraje zachodnie zapewniają znaczące zdolności ofensywne w celu wsparcia dużej kampanii mającej na celu odzyskanie utraconego terytorium.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Cały świat w napięciu oczekiwał na decyzję. Jednak przez kilka miesięcy kanclerz Niemiec Olaf Scholz sprzeciwiał się decyzji o wysłaniu na Ukrainę niemieckich czołgów Leopard 2. Nawet spotkanie NATO, które odbyło się w tej sprawie 20 stycznia w amerykańskiej bazie lotniczej Ramstein w Niemczech, zakończyło się bez decyzji, co sfrustrowało prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i niektórych sojuszników Kijowa.
Oprócz ogólnej obawy przed eskalacją konfliktu na kraje NATO, szeroko dyskutowano publicznie o niechęci Niemiec do angażowania się w konflikty zbrojne (co było zrozumiałe, biorąc pod uwagę ich XX- wieczną historię) i nadziejach Berlina na odbudowę stosunków z Moskwą.
Ale nie to jest sednem sporu. Scholz doskonale zdaje sobie sprawę z uzależnienia Niemiec od Stanów Zjednoczonych w zakresie bezpieczeństwa. Podjąłby więc tak ważną decyzję tylko za wyraźną zgodą USA i – co najważniejsze – mając dowody na to, że USA wezmą udział w podobnej umowie na dostawę własnych czołgów. I miał rację.
Do tego tygodnia Stany Zjednoczone były nieugięte, że nie wyślą czołgów Abrams na Ukrainę, twierdząc, że nie nadają się one do tamtejszych warunków wojennych.
Innym problemem Niemiec są stosunkowo niskie zapasy czołgów Leopard 2 (około 320 na wszystkie potrzeby obronne Niemiec w porównaniu z 4000 czołgów podstawowych w okresie zimnej wojny). Przygotowanie istniejącego czołgu do bitwy zajmie trochę czasu. Ale podstawowym problemem jest to, że Niemcy obawiają się, że jeśli różne kraje europejskie, które kupiły czołgi Leopard 2 z Niemiec dostarczą je Ukrainie, mogą zamiast tego zdecydować się na zastąpienie własnych zapasów sprzętem amerykańskim.
Zniszczyłoby to ogromny rynek eksportowy dla Niemiec, ponieważ kraj ten wyeksportował 2399 czołgów bojowych w latach 1992-2010. I tak już jest, bo Polska ogłosiła zakup 116 czołgów M1A1 Abrams wraz z towarzyszącym wyposażeniem, z dostawą rozpoczynającą się w tym roku. Transakcja ta jest warta 1,4 miliarda dolarów.
W grę wchodziła również wewnętrzna polityka niemiecka. Zapewnienie porozumienia wymagało rezygnacji byłej minister obrony Niemiec Christine Lambrecht, która zdecydowanie sprzeciwiała się dopuszczeniu Leopardów do użycia na Ukrainie. Jej następca, Boris Pistorius, jest popierany przez niemiecką minister spraw zagranicznych Annalenę Baerbock i wicekanclerza Roberta Habecka.
Tymczasem w Waszyngtonie intensywne działania dyplomatyczne amerykańskiego sekretarza obrony Lloyda Austina przekonały prezydenta Joe Bidena do zobowiązania się do wysłania na Ukrainę 31 czołgów bojowych Abrams M1. Był to argument, by przekonać Niemcy do zmiany decyzji w sprawie wysłania Leopardów. Początkowo Niemcy dostarczą 14 czołgów Leopard 2A6 ze swoich zapasów, z zamiarem dostarczenia łącznie 112 czołgów .
Niemcy dostarczą najnowocześniejszą wersję Leoparda 2, który jest uważany za najzdolniejszy czołg we współczesnym świecie, z wyjątkiem amerykańskiego M1 Abrams. Polska zobowiązała się do wysłania kolejnych 14, a Norwegia wyśle części zamienne i do ośmiu sztuk pojazdu. Oprócz wspomnianych krajów różne kraje europejskie mają łącznie około 2000 czołgów Leopard 2. Ukraina potrzebuje w sumie 300 czołgów – jak dotąd zobowiązano się dostarczyć 105 w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Każdy z trzech typów czołgów, które otrzyma Ukraina, wymaga zupełnie innego szkolenia, z różnymi łańcuchami dostaw w zakresie konserwacji i operacji. Po zintegrowaniu czołgi te połączą się z innymi najwyższej klasy nowoczesnymi maszynami bojowymi dostarczonymi przez zachodnich sojuszników, tworząc potężną siłę pancerną.
Dostawy potrwają miesiące
Dostarczenie czołgów zdolnych do tego rodzaju szybkich działań wojennych ma pomóc Ukrainie dokonać zmiany strategii, która opiera się na długotrwałych i wyniszczających starciach. W przypadku dostaw czołgów, taktyka zmieni się na szybkie, intensywne bitwy pancerne. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy nowe brygady pancerne będą dostępne. Nawet pierwsze dostawy potrwają kilka miesięcy – a amerykańskie czołgi przyjadą prawdopodobnie dopiero jesienią.
Tak więc zmiana strategii może nie być możliwa na czas przed wiosenną ofensywą – Waszyngton wydaje się teraz zrezygnowany perspektywą przedłużającego się konfliktu .
Kreml bagatelizował decyzję o wysłaniu czołgów ciężkich na Ukrainę jako „przegrany plan” – choć ambasador Rosji w Niemczech Siergiej Nieczajew wydał ostrzeżenie , potępiając decyzję Niemiec jako „wysoce niebezpieczną” i stwierdzając, że „doprowadza konflikt do nowego poziomu konfrontacji”.
Pomimo tej zaczepnej odpowiedzi, rosyjscy planiści wojenni będą świadomi, że ich pozycje na Ukrainie znajdą się pod zwiększoną presją w nadchodzących miesiącach. Nie przegapią wiadomości, że początkowa niechęć NATO do wykorzystania swoich znacznych zasobów wojskowych w celu wsparcia Ukrainy słabnie – a Rosja nie może liczyć na to, że zmęczenie wojną Zachodu odwróci szalę na swoją korzyść.